Najpiękniejsza i najciekawsza ze wszystkich jaskiń, jakie dotychczas widziałam. Urzekła mnie swoją nieziemską urodą i prawie kosmicznym krajobrazem. Jej ogrom przeraża. Najwyższy osiągalny podczas zwiedzania punkt znajduje się na około 1010 m. n. p. m. Przez większość czasu idzie się pod góre po dosyć wygodnych schodach, których razem jest tu dokładnie 860.
Jaskinia ta jest wyjątkowo bogata w przeróżne stalaktyty i stalagmity dziwacznej formy. Można podziwiać tu liczne draperie naciekowe, wapienne wodospady i przeurocze podziemne jeziorka. To na zdjęciu poniżej wita nas prawie od razu po wejściu.

Gra świateł i cieni oszukuje moją wyobraźnie. Na każdym kroku widzę coraz bardziej dziwne postacie lub stworki, jakieś czarne dziury oraz całe wszechświaty…
Kilka skalnych ściań i otworów nakładając się na siebie tworzą surrealistyczne obrazy:
A tu właśnie widzę jakąś modlącą się jaszczurkę ;)))
Samo zwiedzanie trwa dosyć długo. My byliśmy tam ponad godzine. Piękno stworzone przez naturę czaruje i przeraża. Dziwne kształty i formy towarzyszą nam cały czas – od momentu jak wchodzimy do wnętrza skały i aż do chwili jak już ten tajemniczy podziemny świat opuszczamy….
Tu nie trzeba już za dużo wyobraźni. Po prostu – grzybek!
A tu „zęby rekina”:
Małe krasnoludki:
Piękne podziemne jeziorko z niezwykle uroczymi stalagmitami, kształtem przypominającymi buddyjskie pagody:
Liczymy kolejne schody pod górę i stajemy aby nacieszyć się teraz oto takim cudnym widokiem:

Gdzieś właśnie w tym miejscu osiągamy najwyższy dostępny punkt jaskini – czyli nieco ponad 1000 m.n.p.m.
Teraz zaczynamy już powoli schodzić coraz niżej.
Mijając po drodze prawie marsjańskie powierszchnie i krajobrazy.
A następnie: zwisające wapienne organy.
Kształty nacieków kalcytowych w jaskini dają przestrzeń dla wyobraźni. Jak na to patrzę, to widzę jakiś dziwaczny palec wskazujący, grożący prosto ze skały. Brr…
W tym miejscu zwisający z góry stalaktyt prawie dotyka wyrastającego na dole stalagmitu. Nie wiem ile czasu to zajmie, by do siebie mogły w końcu dotrzeć, ale już jak to się stanie, to kolumna, która powstanie będzie zię nazywać – stalagnat! Cudownie, nie?! :))

Myślię że tu na pierwszym planie właśnie taką kolumnę widzimy:

Te niewielkie stalagmity przypominają statuetki grubiutkiego i uśmiechniętego Buddy, jakie podróżnicy kupują sobie na pamiątke gdzieś w dalekiej Azji.
Przechodzimy po włąskim przejściu nad tak zwaną „przepaścią”. Daleko w dole wypatruję kilka osób, siedzących przy jeziorku podziemnym. Ewidętnie są „po za szlakiem” i zeszli tam przy pomocy lin.
Mają tą całą przestrzeń dla siebie, trochę im zazdroszczę, ale ruszamy dalej. I już zaczynamy słyszeć muzykę, to znaczy, że zbliżamy się do sali „Hudobná sieň”, w której organizowane są koncerty muzyki poważnej. A po drodze mamy jeszcze kilka cudeniek:
No i w końcu jesteśmy w dużej i wysokiej sali „Hudobná sieň”. Oczywiście nie ma tych koncertów na co dzień, więc muzyka leci z głośników, tak abyśmy mogli chociaż wyobrazić sobie jak to brzmi na żywo. Akustyka jest nieprawdopodobna. Wyobrażam tylko sobie jak muzycy muszą się gramolić tutaj ze swymi instrumentami…. eh…chciałabym to zobaczyć :)))
Ostatnie spójrzenie na fantastyczny sufit:

I ruszamy dalej, już co raz bliżej wyjścia:
Na koniec podziwiamy prawie że kosmiczne „czarne dziury” i „mleczne drogi”:

Czas zostawić ten tajemniczy świat i wracać do rzeczywistości. Dla tych, którzy płanują robić zdjęcia w jaskini, przypominam, że należy kupić sobie na to pozwolenie w kasie pod czas zakupu biletu wejściowego. Nam to jakoś umknęło, ale na szczęście udało się załatwić sprawę już na miejscu z przewodnikiem. Dzięki temu mogłam się z wami podzielić tymi, mam nadzieję że ciekawymi, zdjęciami :))
Strona internetowa z informacjami o cenach i godzinach otwarcia: Belianska cave